Miałem okazję brać udział w różnego rodzaju wydarzeniach rozwojowych. I uzbierało mi się trochę uwag. Odniosłem je też do siebie, bo w końcu ja też mieszam ludziom w głowach na moich szkoleniach i chciałbym, żeby wychodzili z nich w stanie zdatnym do użycia w realnym świecie, bo po wielu eventach efekt jest cokolwiek ciekawy. Zanim postanowisz się “urozwojowić” dobrze się przygotuj :).Istnieją dwa rodzaje wydarzeń rozwojowych. Nawiązujące do tytułowych substancji psychoaktywnych. Każde z nich działa trochę inaczej, jednak obie mają też cechy wspólne.
Pierwszy rodzaj eventów: Power Master
Wychodzisz z nich jakbyś wciągał dragi wszystkimi możliwymi drogami! Napakowany motywacją, nakręcony! Z wtłoczonym „Jeśli nie teraz to kiedy?!”, „Czas działania tu i teraz!”, „Świat jest Twój!” (tylko jeszcze o tym nie wie ? ). I takie tam. Oczywiście na koniec postawiłeś obie action-plan. I aż się rwiesz do działania. Ustaliłeś co zrobisz dziś, co jutro, co za tydzień! Obok podobni do Ciebie wspierający się wzajemnie! Musicie mieć rację!
Wysłałeś do siebie list ze zobowiązaniem! Dojdzie za 30 dni! A wtedy Ty się zaśmiejesz w twarz złemu światu, bo będziesz już innym człowiekiem! Tak jest! Amfa jak nic ;).
I co? Kop w twarz! Zaplanowałeś wszystko pięknie tylko zapomniałeś, że po weekendzie zaczyna się życie i masz zobowiązania, które jednak są ważne. I plan się rypie, a Ty za 30 dni dostajesz wyrzut sumienia z ulotką, jak się zmotywować ponownie. Nie tędy droga. To może…
Drugi rodzaj eventów: Zen Master
Jedziesz blisko natury. Mała grupa. Drzewa, kwiaty, medytacja, duchowość. Zejście do głębi. Wychodzisz z nich spokojny, bliski centrum. Otwarte czakry, kontakt z Najwyższą Istotą, blisko Stwórcy. Misja, wizja, wartości. Dobro dla siebie i człowieka. Jesteś wspaniałym dziełem stworzenia. Ten spokój to Twoja Siła.
Spisałeś plan działania, bo przecież medytacja codziennie po godzinie jest możliwa! Ostatnie 3 dni medytowałeś codziennie! Ludzie byli otwarci, zero konfliktów. To dlatego, że byliśmy we wspólnocie. I na pewno będziemy, bo czujemy wielką bliskość i dzielimy tę tajemnicę szczęścia.
I co? Kop w twarz! Świat na co dzień ma dużo asfaltu, a mało kwiatów. Zamiast medytacji – korki. Zamiast zejścia do głębi zarysowany samochód! Dobro zostało za miastem, bo straż miejska wrzuciła Ci coś za wycieraczkę. WTF! Czy Ci ludzie nie rozumieją, gdzie jest dobro?!!! Chyba nie ma dobrej drogi…
Trzecia droga
Nieważne, gdzie się wybierzesz pamiętaj o tzw. reality-check. Albo jak kto woli, o ekologii, tego co postanawiasz. Wybierając się na wycieczkę rozwojową weź ze sobą zdrowy rozsądek, który mówi:
- Będziesz w sztucznych warunkach, dalekich od rzeczywistości. To zmieni Twoją percepcję na tyle, że zignorujesz świat realny.
- W niektórych przypadkach (patrz MMI i podobne eventy) spodziewaj się mocnej sprzedaży i dodatkowej manipulacji, która też wpłynie na Twój osąd.
- Event jest dla Ciebie kosztem! Dopiero wdrożenie czegoś w życie oznacza zysk! Upewnij się, że masz czas na wdrożenie. Jeżeli nie, to lepiej idź do kina :). Chyba, że traktujesz imprezę jako rozrywkę.
- Skuteczne zmiany wprowadza się systematycznie przez dłuższy czas. Zarezerwuj sobie w kalendarzu czas jeszcze zanim pojedziesz na event na:
- Przełożenie sobie wiedzy z eventu na życie – najlepiej 1-3 godziny dzień po. Wtedy na spokojnie weźmiesz też pod uwagę realia
- Wdrażanie wiedzy we życie – 30 minut codziennie przez kolejne 2-3 tygodnie. To taka reguła pi razy oko.
To podejście dotyczy też szkoleń. I książek. Wiedza nic nie zmienia. Działanie już tak. Ja wnioski z zeszłego roku ze szkolenia GBI wdrażam nadal (10 miesięcy niemal). Jak to jest z waszymi lekturami i szkoleniami?